W Polsce powstało przeszło dwieście orlików. Część z nich sfinansowało Ministerstwo, część prywatne przedsiębiorstwa, które nagle postanowiły dofinansować sport młodzieżowy. I tutaj pojawia się pewne zastrzeżenie, bo czy na tych boiskach rzeczywiście gra młodzież? Jeśli tak, to kiedy?
Na większości boisk ministerialnych (tak je nazwijmy), grać można w ustalonych godzinach. Od 9:00 rano do późnych godzinnych wieczornych, z reguły jest to godzina 22:00. W dni robocze na grę nie ma co liczyć, bo boiska są na terenie szkoły. W weekend trenują tam albo szkolne drużyny, albo gra ojciec z synem.
Skąd ten brak młodych chłopaków i dziewcząt na boiskach z „publicznych” pieniędzy? Nie jest to przecież wina rodziców, którzy nie puszczają swoich kilkuletnich pociech po godzinie 18:00 na dwór. Nie jest to wina przysłowiowego pana Jana, który między godziną 18:00 a 22:00 musi pilnować oświetlenia na orliku. Nie jest to wina szkoły. No właśnie! Czy nie jest?
Po szkole szkoła
Jak wygląda życie dzieci w polskiej szkole? Standardowo idą do niej już na godzinę 8:00, zajęcia trwają z reguły do 15:00. Młodzież wraca do domu i do godziny 18:00, a czasami nawet dłużej, odrabia lekcje. Czasu na grę nie za wiele. Ktoś powie, że mogą przecież grać w weekendy. Możliwe to jest ewentualnie w sobotę. Niedziela? Nauka na poniedziałek i inne dni.
Praca domowa często jest specyficzną przeszkodą w rozwoju młodych ludzi. Kiedy dziecko ma mieć czas dla siebie, na rozwijanie swoich hobby, na bycie KREATYWNYM? Szkolnictwo już od podstawówki zabija w młodych ludziach to, co powinno być pielęgnowane – KREATYWNOŚĆ.
Co daje praca domowa? W rozumieniu nauczycieli, ma ona za zadanie sprawdzić wiedzę, jaką nabyliśmy w szkole. Ma sprawić, że utrwalimy to, czego się nauczyliśmy. W praktyce jest tak, że realizujemy niczemu nie przydatne zadania, tworzymy prezentacje, piszemy opowiadania, wypracowania, czy później eseje, referaty, których nikt tak naprawdę nie czyta, nie słucha, nie analizuje. Jak wszędzie są oczywiście wyjątki, potwierdzają one jednak tylko regułę.
Pytanie, jak to zmienić? Idealnym przykładem jest tutaj Hiszpania. Można powiedzieć, że mieszkańcy Półwyspu Iberyjskiego do najinteligentniejszych nie należą. Można im zarzucić lenistwo i inne przywary, ale jeżeli mówimy o piłce, to musimy przyznać, że Real Madryt i FC Barcelona to obecnie jedne z najlepszych klubów na świecie. Kto wygrał mistrzostwa Europy w Austrii i Szwajcarii? Hiszpania. Kto wygrał mistrzostwa Świata w RPA? Hiszpania. Kto wygrał Euro w Polsce i na Ukrainie? Hiszpania. Czy trzeba coś jeszcze dodawać?
Jak tam wygląda szkoła? Zajęcia oczywiście odbywają się w podobnych godzinach jak w Polsce, z tą różnicą, że na ostatniej godzinie wszyscy razem odrabiają lekcje. Po szkole książki zostają w szafkach. Później jest czas wolny, czas na kreatywność, na pasję, na rozwój. Taki system ma swoje plusy i minusy. Będę jednak bronił opinii, że człowiek ambitny, ciekawy świata, zawsze będzie się rozwijał. Jeżeli ktoś chce, to książki zabierze do domu, ale po co go zmuszać.
PZPN – Piłka Zepsuła Polaków Najmłodszych
Okrzyki o PZPN są powszechnie znane. Powszechnie są uznawane za wulgarne, choć ponoć wulgaryzm użyty w odpowiedni sposób jest możliwy do zaakceptowania. Obecnie nastały czasy „nowej miotły”. Choć słowo „nowej” z dobroci serca pominę. Zbigniew Boniek i spółka zmieniają polski futbol, a za sprawą wiceprezesa Romana Koseckiego zmieniać mają również polską młodzież.
Zmiany rozpoczynają się od Centralnej Ligi Juniorów, która zastąpić ma Młodą Ekstraklasę. Z powagi sprawy zakpiono. Bo zastąpienie martwego produktu drugim martwym produktem, jest warte tyle, co przełączenie się z Wiadomości w TVP2 na Teleexpress w TVP1. Różnica? Brak… no, może z wyjątkiem prowadzących i wizualnej otoczki.
Gdzie leży błąd? W okręgowych związkach, w szkółkach piłkarskich, w podejściu do szkolenia młodzieży? Nie, moim zdaniem chodzi o szersze podejście do szkolenia dzieci. W Polsce przez wiele lat panował jeden schemat piłkarza – powinien być wysoki, mieć budowę ciała jak kulturysta, a w dodatku musi być szybki i zwinny. W tym celu, od szóstego, czasami ósmego roku życia, w polskich klubach dzieci prowadzane są na siłownię. Świętej pamięci profesor Jerzy Wielkoszyński, którego miałem okazję poznać w Zamościu, wykazał to na przykładzie adeptów futbolu – konkretnych juniorów lokalnego klubu, którzy z piłką szybko się rozstaną. Z grupy przeszło dziesięciu chłopców, dzisiaj w piłkę w miarę zawodowo gra jeden. Jest nim Tomasz Demusiak ze Stali Stalowa Wola (choć słowo zawodowiec w drugiej lidze jest mocno przesadzone, skoro w ekstraklasie pełno amatorów).
Jak to zmienić? Ponownie, trzeba odnieść się do wspominanej Hiszpanii, gdzie przez pierwsze lata treningu jedynym narzędziem z jakim dzieci mają styczność jest piłka. Odpowiednio dobrany trening dla młodego człowieka w zupełności wystarczy, aby poprawić jego wydolność i koordynację, aby pracować nad budową ciała, które jest w najszybszej fazie rozwoju.
Zachwycaliśmy się sukcesem reprezentacji Polski do lat 17. Przypominam – Piłkarze trenera Marcina Dorny zdobyli brązowy medal na mistrzostwach Europy. Ten, kto oglądał turniej rozgrywany na Słowenii, mógł zauważyć, że ci zawodnicy technicznie są o dwie klasy gorsi od rywali. Zapytacie, skąd zatem ten sukces? Moim zdaniem został on zwyczajnie wybiegany i wygrany siłą oraz taktyką i dyscypliną.
Co możemy zrobić? W Polsce, aby uczyć dzieci gry w piłkę nożną, wystarczy mieć albo znajomości, albo zrobić kurs na instruktora. Licencje trenerskie w Polskim Związku Piłki Nożnej są trudne do zdobycia. Powinniśmy zadbać, aby chętni, młodzi, zdolni ludzie mieli łatwy dostęp do szkół trenerskich, które pozwalają na uzyskanie odpowiednich uprawnień. Ponadto, powinno wprowadzić się szczegółowe obostrzenia dokładnie określające kiedy do treningu można wprowadzić ćwiczenia obciążające i rozwijające mięśnie. Dodatkowo, praca trenerska musi być stosowanie wynagradzana finansowo, żeby ci nie zastanawiali się czy z treningu zdążą do pracy.
Polska piłka, szczególnie ta młodzieżowa, leży. Duże znaczenie dla jej rozwoju będzie miał obecny sezon piłkarskiej ekstraklasy, w którym coraz odważniej stawia się na młodych. Ci z kolei, odwdzięczają się dobrą grą, a w przypadku Arkadiusza Milika, czy Rafała Wolskiego, także sporym zastrzykiem gotówki dla klubu, który wychował danego piłkarza.
Złota rada na koniec
Pomimo tych wszystkich świetnych wzorów, na które w dziedzinie szkolenia dzieci i młodzieży się powołujemy, warto zawsze pamiętać o naszej indywidualnej specyfice. Nie wszystkie dobre rozwiązania można żywcem przenieść na nasze warunki. Nawet najlepsza kopia, gorsza jest od przeciętnego oryginału. Liczę, że podejście do szkolenia zmieni się, że postawimy na profesjonalizm, a ten w perspektywie kilku lat zaowocuje nam wynikami, na które tak bardzo w Polsce czekamy.
Kamil Kusier Student
Akademia Marynarki Wojennej
Stosunki międzynarodowe